A teraz Ty

Jesteś tutaj.
Teraz.
Nie w przyszłości, nie w przeszłości,
nie w chwili, którą wciąż starasz się odzyskać.

Jesteś tutaj
z oddechem, który nie pyta o pozwolenie, by istnieć.
Z dłoniami, które niosą więcej,
niż kiedykolwiek myślałaś, że mogą unieść.
Z sercem, które przetrwało każdą bitwę,
nawet te, o których nie mówiłaś głośno.

Masz w sobie zdolności, których kiedyś nie widziałaś,
jak kwiat, który zawsze rósł pod warstwą lodu,
czekając na dzień,
gdy słońce odważy się go dotknąć.

Nie musisz już dłużej porzucać siebie.
Nie musisz już odwracać wzroku,
gdy patrzysz w lustro,
czy uciszać głosu, który w Tobie mówi:
Proszę, nie zostawiaj mnie znowu.

Nie musisz uciekać w schematy,
które kiedyś były ratunkiem,
ale dziś są tylko cieniem tego,
kim mogłabyś być.

To nie będzie łatwe.
Ta ścieżka, ta niewiadoma,
jest polem, które trzeba orać z czułością.
Jest płomieniem, który trzeba podtrzymać,
nawet gdy wiatr
próbuje zdmuchnąć Twoje nadzieje.

Ale wiesz co?
Twoje dłonie są wystarczająco silne,
by trzymać ten płomień.
Twoje serce jest wystarczająco miękkie,
by wytrzymać każde pęknięcie.
Twoja dusza jest wystarczająco odważna,
by spróbować.

I w tym miejscu, w tej chwili, możesz zacząć.
Nie musisz być gotowa.
Nie musisz mieć odpowiedzi.
Potrzebujesz tylko siebie — takiej, jaką jesteś.

Więc oddychaj.
Pozwól, by przeszłość osunęła się z Twoich ramion
jak ciężki płaszcz, którego już nie musisz nosić.

Niech teraźniejszość stanie się przestrzenią,
gdzie miłość do siebie zaczyna się na nowo.
Niech każdy krok, choćby niepewny,
będzie rewolucją.

Bo Ty jesteś rewolucją.
I wszystko, czego potrzebujesz,
już w Tobie jest.

Inne moje wiersze w książce „Kwiaty z popiołów”
https://krzysztofjankowski.com.pl/kwiaty-z-popiolow/
Miłość we mnie pozdrawia miłość w Tobie ❤️
Krzysztof Jankowski

Może Cię również zainteresować…

Matka, która nie kocha

Matka, która nie kocha

Są słowa, które nigdy nie padają. Historie, które dusimy w gardle, zamykamy w najciemniejszych zakamarkach pamięci, gdzie nikt nie sięga – nawet my sami. A jednak są tam, żyją, pulsują pod skórą jak stare blizny.
Matka jest przecież początkiem wszystkiego – pierwszym dotykiem, pierwszym głosem, pierwszym światłem. Tak nas uczono. A co, jeśli ten początek był pustką? Co, jeśli dłonie, które miały podnosić, odpychały? Głos, który miał koić, ranił? Co, jeśli miłość, którą obiecano, nigdy nie przyszła?

Między teraz a potem

Między teraz a potem

W powietrzu unosi się zapach deszczu – ten specyficzny, elektryzujący aromat, który zwiastuje burzę, ale równie dobrze może przynieść jedynie cichy, niemal niezauważalny kapuśniak. Właśnie w tej nieuchwytnej chwili, zawieszonej pomiędzy „teraz” a „za chwilę”, rodzi się czekanie. Nie jest biernym oczekiwaniem, nie jest pustką – to pulsująca pod skórą nadzieja, niepokój, subtelne drżenie serca, które nasłuchuje kroków na schodach, stukotu deszczu o parapet, zmiany w świetle dnia. Jest w tym wierszu coś, co przypomina szeptany list do samego siebie – pełen czułości i akceptacji wobec tego, co jeszcze nie nadeszło, ale już zaczęło istnieć w pragnieniach.

Dotyk miłości

Dotyk miłości

Wiersz „Dotyk miłości” to subtelna i pełna emocji refleksja nad siłą miłości, która koi, leczy i daje nadzieję nawet w najciemniejszych momentach życia. Autor porównuje ją do ciepłego dotyku, światła rozpraszającego mrok oraz troski, która odnawia wiarę w dobro. Wiersz podkreśla, że miłość jest nie tylko uczuciem, ale także uzdrawiającą siłą, obecną w codziennych gestach czułości i troski.

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.