Między teraz a potem

Czekanie to nie jest puste siedzenie przy stole,
to nie bezczynność, nie cisza zawieszona w powietrzu.
Czekanie jest sztuką, która wymaga ruchu –
nie nóg, ale serca.

Bo czekanie zaczyna się od nadziei.
Od małego płomyka, który zapalasz w sobie,
patrząc na horyzont, który jeszcze nie zdradza,
czy kryje świt, czy burzę.

To jak szykowanie miejsca przy stole,
dla kogoś, kto jeszcze nie zapukał do drzwi.
Jak wiązanie butów przed drogą,
której długość znasz tylko z mapy swoich marzeń.

Czekanie to spacer po polach niepewności.
Każdy krok to pytanie:
Czy ta ścieżka jest właściwa?
Czy wiatr niesie mnie w dobrą stronę?
Ale stawiasz stopy – jedną, potem drugą,
bo wiesz, że czekanie to nie stanie w miejscu,
ale wędrowanie przez teraźniejszość.

Czekanie uczy uważności.
Jak się wsłuchujesz w dźwięk zegara,
którego wskazówki tańczą, choć zdaje się, że stoją.
Uczy czułości – dla każdego dnia,
który nie jest jeszcze „tym dniem”,
ale mimo to przynosi coś, co warto zatrzymać.

To jak patrzenie w kalendarz,
w którym nie zaznaczyłaś żadnej daty,
bo wiesz, że to nie kartka decyduje,
ale sposób, w jaki żyjesz pomiędzy nimi.

Czekanie to też ciężar,
ale nie taki, który cię przygniata.
To ciężar marzeń, które nosisz na plecach,
wiedząc, że na końcu drogi zamienią się w skrzydła.
Każde westchnienie, każda chwila zwątpienia,
to lekcja wytrwałości –
bo czekanie wymaga siły,
ale siły delikatnej,
takiej, która nie złamie cię,
ale nauczy kochać siebie,
tu i teraz.

I choć to, co czeka na końcu,
może być inne, niż sobie wyobrażasz –
czasem mniej jasne,
czasem bardziej skomplikowane –
to właśnie droga do tego miejsca
jest prawdziwym darem.

Więc czekaj.
Ale czekaj świadomie.
Czekaj z wdzięcznością,
bo każdy oddech między „teraz” a „potem”
jest miejscem, w którym rośniesz.
Bo każda chwila, w której patrzysz w przyszłość,
pozwala ci lepiej widzieć to, co masz dziś.

Czekanie jest sztuką.
A ty – jesteś artystką.

Inne moje wiersze, opowiadania, modlitwy, eseje znajdziesz w
książce „Kraina łez”
https://krzysztofjankowski.com.pl/kraina-lez/

Miłość we mnie pozdrawia miłość w Tobie
Krzysztof Jankowski

 

Może Cię również zainteresować…

List do Niego

List do Niego

List napisany do kogoś, kto jeszcze nie istnieje – albo istnieje od zawsze. Tęsknota zamknięta w słowach, miłość, którą rysuje się w myślach, zanim stanie się rzeczywistością. Opowieść o czekaniu, rozpoznawaniu i o tym, że czasem listy nie potrzebują adresata, by trafić do właściwych rąk. To historia o oczekiwaniach, które nie muszą mieć imion, o ciszy, która staje się przestrzenią dla prawdziwej obecności. Zmysłowy, melancholijny obraz nieoczywistej miłości, gdzie każda litera jest krokiem ku temu, co jeszcze nie nadeszło.

Nieustająca melodia miłości własnej

Nieustająca melodia miłości własnej

Nie przyszła nagle ani spektakularnie. Miłość własna była zawsze – cicha jak melodia w tle, zagłuszana przez świat, ale nieprzerwana. Wystarczyło nauczyć się słuchać.Nie przyszła nagle ani spektakularnie. Miłość własna była zawsze – cicha jak melodia w tle, zagłuszana przez świat, ale nieprzerwana. Wystarczyło nauczyć się słuchać. A potem zrobić pierwszy krok w jej rytmie – niepewny, ale własny. Bo ta melodia nigdy nie czekała na niczyją zgodę, by wybrzmieć.

Tak to odchodzi

Tak to odchodzi

Miłość rzadko kończy się nagle. Nie eksploduje w jednym, dramatycznym geście, nie upada z hukiem jak przewrócony stół. Przeciwnie — rozpada się powoli, niezauważalnie, jak stare płótno, z którego stopniowo ściera się farba. Najpierw zmieniają się drobiazgi: sposób, w jaki ktoś mówi twoje imię, długość spojrzenia, które kiedyś zatrzymywało świat. Potem milkną rozmowy. Dotyk staje się przyzwyczajeniem, a nie obietnicą. A w końcu któregoś dnia budzisz się i czujesz, że to, co było żywe, stało się tylko cieniem.

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.