Dla tych kobiet,
które zapraszają mężczyzn nie do świata bajek,
ale do rzeczywistości — złożonej, kruchej i prawdziwej,
gdzie kurz nie zawsze znika pod dywanem,
a światło nie zawsze wpada przez okno,
ale one mimo to — otwierają drzwi.
Dla tych, które wiedzą,
że zaproszenie mężczyzny do swojego życia
to nie tylko „chodź, poznaj moją ulubioną kawę”
ale „chodź, poznaj moje rany”.
Nie tylko „dzielmy łóżko”
ale „dzielmy prawdę, kiedy milczenie boli bardziej niż słowa”.
Miłość nie jest wystrojoną sukienką na pierwszą randkę,
to brudne lustro,
w którym trzeba się przejrzeć, zanim zaprosisz kogoś do patrzenia w twoje oczy.
Bo jeśli chcesz spotkać mężczyznę, który potrafi być
świadomy, odpowiedzialny, dojrzały emocjonalnie —
musisz najpierw zapytać siebie:
czy ty też potrafisz?
Czy umiesz nie tylko kochać, ale widzieć siebie
w całości,
nie tylko w blasku, ale i w cieniu?
Ta droga to nie przelotna miłość z piosenki w radio.
To wędrówka przez własne ruiny
z pochodnią w ręce
i pytaniem:
Czy jesteś gotowa siebie naprawdę zobaczyć?
Gotowa przyjąć gniew, który trzymasz jak pamiątkę,
ból, który nosisz w kieszeni, jakby był talizmanem,
wstyd, który przyszyłaś do ciała jak metkę: „nie dotykać — za delikatne”.
Ale miłość to nie tylko delikatność.
Miłość to również siła, która mówi:
„Przebaczam sobie.”
To odwaga, która każe spojrzeć w twarz przeszłości
i powiedzieć jej:
„Dziękuję za lekcje. Teraz idę dalej.”
Bo kobieta, która pragnie dojrzałego mężczyzny,
musi być gotowa na to, że
on nie będzie tylko jej lustrem,
ale też mapą —
a każda mapa ma swoje białe plamy.
Każda mapa wymaga kogoś,
kto potrafi się zgubić,
żeby odnaleźć coś większego niż siebie.
To nie jest bajka.
To nie jest „i żyli długo i szczęśliwie”.
To raczej:
„i przepracowali razem swoje traumy,
nauczyli się rozmawiać,
popełnili błędy i wrócili do siebie,
bo zrozumieli, że miłość to nie emocja — to wybór.”
Więc jeśli jesteś gotowa,
otwórz swoje serce,
ale najpierw — otwórz je dla siebie.
Uczyń ze swojej przeszłości nie więzienie,
ale most.
Z bólu — kompas.
Z prawdy — dom.
I kiedy przyjdzie ten mężczyzna —
nie jako rycerz,
ale jako człowiek,
gotów nie na ratowanie, ale na wzrastanie —
będziesz wiedziała:
„To nie on mnie dopełnia.
To my idziemy razem — jako całość i całość.”
Bo dla tych kobiet,
które zapraszają mężczyzn do swojej rzeczywistości,
miłość nie jest miejscem ucieczki.
To miejsce spotkania.
Ze sobą.
Z nim.
Z życiem.
