Pewnego dnia nostalgia puka do twoich drzwi,
nie uderza w nie pięścią,
nie żąda wejścia jak zimowy wiatr,
jest cierpliwa, stoi na wycieraczce,
bawi się skrawkiem twojej pamięci,
owija go wokół palca jak złoty pierścionek.
*
Nie uciekasz, nie odwracasz wzroku.
Dziś jesteś gotowa spojrzeć jej w oczy.
*
I oto jesteś:
znów w tym pokoju,
w tamtym lecie,
w tej piosence puszczonej przypadkiem w kawiarni,
w kolorze nieba, który myślałaś, że zapomniałaś.
*
I nagle czujesz to w klatce piersiowej:
nie ciężar, nie ból, nie ranę po stracie,
ale coś miękkiego, ciepłego, znajomego –
coś, co zawsze było twoje.
*
Bo miłość, którą czułaś,
nigdy nie należała do kogoś innego.
Nigdy nie była wypożyczonym światłem,
które ktoś mógł zabrać ze sobą.
Była to twoja miłość,
zawsze twoja,
iskra, którą nosiłaś w sobie nawet wtedy,
gdy myślałaś, że została zgaszona.
*
Nostalgia uśmiecha się,
pochyla się ku tobie i mówi:
*
„To nie ja cię więżę w przeszłości.
To ty boisz się otworzyć drzwi.
Ale jeśli je uchylisz,
pokażę ci, że nie wracasz do tego, co było –
przywołujesz to do teraz.”
*
Więc wdychasz powietrze nasycone dawną muzyką,
przebierasz palcami po kantach wspomnień,
czujesz smak na języku –
czy to słodka herbata z tamtej kawiarni?
Czy to śmiech,
który kiedyś wybrzmiewał w tym pokoju?
*
To nie iluzja.
To życie, które wraca,
ale nie po to, by cię zranić –
po to, by przypomnieć ci,
że nigdy nie przestałaś być zdolna do miłości.
*
Więc przestajesz walczyć.
Przestajesz zamykać drzwi.
I oto nostalgia nie jest już smutkiem,
lecz drogą,
nie jest echem,
lecz głosem,
nie jest cieniem,
lecz światłem,
które prowadzi cię
do hojności twojej własnej obecności.
*
I nagle rozumiesz:
to nie przeszłość przyszła po ciebie.
To teraźniejszość zaprosiła cię do tańca.
*
Więc tańcz –
nawet jeśli twoje stopy zapomniały kroki,
nawet jeśli melodia jest tylko szeptem,
który przeszedł przez lata
jak wiatr przez pola pszenicy.
Nie musisz znać wszystkich słów,
wystarczy, że poczujesz rytm –
serce wciąż bije, prawda?
To znaczy, że pamięta.
*
A jeśli nostalgia znów zapuka,
otwórz drzwi szeroko,
pozwól jej wejść jak starej przyjaciółce,
która nie przyszła, by cię zatrzymać,
lecz by przypomnieć,
że wszystko, co kiedykolwiek kochałaś,
nadal mieszka w tobie,
czeka, aż je rozpoznasz,
czeka, aż powiesz:
„Jesteś. Zawsze byłaś.”
*
Miłość we mnie pozdrawia miłość w Tobie ❤️
Krzysztof Jankowski
Matka, która nie kocha
Są słowa, które nigdy nie padają. Historie, które dusimy w gardle, zamykamy w najciemniejszych zakamarkach pamięci, gdzie nikt nie sięga – nawet my sami. A jednak są tam, żyją, pulsują pod skórą jak stare blizny.
Matka jest przecież początkiem wszystkiego – pierwszym dotykiem, pierwszym głosem, pierwszym światłem. Tak nas uczono. A co, jeśli ten początek był pustką? Co, jeśli dłonie, które miały podnosić, odpychały? Głos, który miał koić, ranił? Co, jeśli miłość, którą obiecano, nigdy nie przyszła?
0 komentarzy