Miłość jak sen, jak księżyc

Zaloty to nie marsz wprost przed siebie,
to taniec orbit, księżyc krążący wokół Ziemi,
nigdy nie uderza, nigdy nie żąda,
a jednak przyciąga,
a jednak rozświetla noc.
*
Zaloty to nie „chcę cię”,
to „chcę wiedzieć, kim jesteś”.
To usiąść obok ciebie
i pytać o książki z dzieciństwa,
o zapach domu, który pamiętasz,
o melodię, którą nucisz bezwiednie,
gdy myślisz, że nikt nie słucha.
*
Zaloty to szept w miejscu, gdzie byłby krzyk,
to cisza pełna słów, których jeszcze nie wypowiedziałeś,
bo jeszcze ich nie znasz.
To odkrycie, że miłość to nie zdobycz,
ale zgoda na to, by trwać.
*
Śnienie jak miłość
Kiedy śnię, śnię tak, jak się kocha —
powoli, nie wprost, w półcieniach.
Nie wyciągam snu na światło i nie każę mu mówić,
bo wiem, że niektóre rzeczy uciekają, gdy się je nazywa.
*
Nie pytam, co znaczy,
tylko siadam obok niego,
czekam, aż sam mi się przyśni jeszcze raz,
aż otworzy się jak nocna roślina,
aż szepnie mi swoje sekrety.
*
Czy to nie tak samo jest z tobą?
Nie chcę cię odgadnąć.
Nie chcę cię rozgryźć jak zagadkę.
Chcę cię słuchać tak długo,
aż sama nauczysz się opowiadać mi o sobie.
*
Kochać to służyć
Miłość nie jest pytaniem: „Co mi dasz?”.
Miłość pyta: „Jak mogę ci służyć?”.
Czego pragniesz, zanim jeszcze wiesz, że tego pragniesz?
Jaką przestrzeń mogę dla ciebie utrzymać,
żebyś rozwinęła się w niej jak księżyc —
zawsze sobą, a jednak każdego dnia inny?
*
Bo jeśli miłość to zaloty,
to chcę być twoją orbitą.
Krążyć wokół ciebie nie po to, by cię posiąść,
ale po to, by cię widzieć—
w pełni i w cieniu, w ciszy i w słowie,
aż sama otworzysz się przede mną jak świt.
*
Nie pytam księżyca, dlaczego świeci.
Nie żądam, by stał się słońcem.
Pozwalam mu być sobą – w swoich fazach,
w swoich nieobecnościach,
w świetle, które czasem jest ledwie blizną na niebie,
a czasem rozlewa się jak mleko na wodzie.
*
Więc jeśli mam cię kochać,
pozwól mi krążyć,
nie jako właściciel, ale jako świadek.
Nie jako siła, która zmienia,
ale jako przestrzeń, w której możesz się zmieniać.
*
Bo kochać cię nie znaczy cię zdobywać.
Kochać cię znaczy usiąść obok i słuchać,
aż w twoich oczach pojawi się światło,
które nie jest moim światłem,
ale twoim własnym,
odbitym,
wolnym,
pełnym.
*
Krążyć wokół snów
Nie pytam snu, co mi da.
Nie rozkładam go na części,
jakbym był złodziejem skarbów ukrytych pod powieką.
Niech mówi własnym językiem,
niech śpiewa tam, gdzie ja słyszę tylko ciszę.
Niech prowadzi mnie tam, gdzie nie spodziewałem się iść.
*
Bo sny są jak miłość —
nie da się ich zdobyć,
nie da się ich posiąść.
Można tylko kochać je na tyle cierpliwie,
by same przyszły bliżej.
*
Miłość jak oddech
Więc siedzę obok ciebie,
i słucham.
Nie śpieszę się.
Nie przerywam.
Nie szukam mapy,
bo nie chcę prowadzić —
chcę iść razem z tobą.
*
Chcę wiedzieć, co kochasz,
nie po to, by ci to odebrać,
ale po to, by ci to podarować,
by uczynić przestrzeń dla tego, co święte w tobie.
*
Tak właśnie krąży księżyc.
Tak właśnie trwa miłość.
Nie wymaga, nie żąda.
Czeka.
Świeci.
Jest.
*
Inne moje wiersze, opowiadania znajdziesz
w książce „Kraina łez”
https://krzysztofjankowski.com.pl/kraina-lez/
Miłość we mnie pozdrawia miłość w Tobie ❤️
Krzysztof Jankowski

Może Cię również zainteresować…

Matka, która nie kocha

Matka, która nie kocha

Są słowa, które nigdy nie padają. Historie, które dusimy w gardle, zamykamy w najciemniejszych zakamarkach pamięci, gdzie nikt nie sięga – nawet my sami. A jednak są tam, żyją, pulsują pod skórą jak stare blizny.
Matka jest przecież początkiem wszystkiego – pierwszym dotykiem, pierwszym głosem, pierwszym światłem. Tak nas uczono. A co, jeśli ten początek był pustką? Co, jeśli dłonie, które miały podnosić, odpychały? Głos, który miał koić, ranił? Co, jeśli miłość, którą obiecano, nigdy nie przyszła?

Między teraz a potem

Między teraz a potem

W powietrzu unosi się zapach deszczu – ten specyficzny, elektryzujący aromat, który zwiastuje burzę, ale równie dobrze może przynieść jedynie cichy, niemal niezauważalny kapuśniak. Właśnie w tej nieuchwytnej chwili, zawieszonej pomiędzy „teraz” a „za chwilę”, rodzi się czekanie. Nie jest biernym oczekiwaniem, nie jest pustką – to pulsująca pod skórą nadzieja, niepokój, subtelne drżenie serca, które nasłuchuje kroków na schodach, stukotu deszczu o parapet, zmiany w świetle dnia. Jest w tym wierszu coś, co przypomina szeptany list do samego siebie – pełen czułości i akceptacji wobec tego, co jeszcze nie nadeszło, ale już zaczęło istnieć w pragnieniach.

Dotyk miłości

Dotyk miłości

Wiersz „Dotyk miłości” to subtelna i pełna emocji refleksja nad siłą miłości, która koi, leczy i daje nadzieję nawet w najciemniejszych momentach życia. Autor porównuje ją do ciepłego dotyku, światła rozpraszającego mrok oraz troski, która odnawia wiarę w dobro. Wiersz podkreśla, że miłość jest nie tylko uczuciem, ale także uzdrawiającą siłą, obecną w codziennych gestach czułości i troski.

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.