Złoty Cień

Ona mówi cicho,
ale w jej głosie jest coś,
co przypomina mi o trzęsieniach ziemi.

Nigdy nie twierdzi, że jest wyjątkowa,
ale widziałem,
jak zauważa w innych kobietach to,
czego nie chce dostrzec w sobie—
odwagę, błysk w oku, siłę,
która mogłaby burzyć ściany,
gdyby tylko pozwoliła sobie
uderzyć pięścią w mur.

Zbyt wiele razy widziałem,
jak się kurczy,
składa swoje zdania na pół,
chowa ręce w rękawy,
jakby bała się własnych dłoni,
jakby bała się,
że mogą stworzyć coś,
czego nie będzie potrafiła zatrzymać.

Ale ja wiem, co w niej jest.

Wiem,
bo widziałem, jak patrzy na innych,
z zachwytem, z cichą zazdrością,
z tym pytaniem w oczach,
którego nigdy nie zada na głos:
Dlaczego one mogą, a ja nie?

Więc pytam ją,
co najbardziej podziwia
w tych kobietach,
które śledzi ukradkiem spojrzeniem.

Mówi: Ich siłę.
Mówi: Ich wolność.
Mówi: Ich głosy, które nie drżą,
gdy mówią o tym, czego chcą.

Patrzę na nią i myślę:
Przecież opisujesz siebie.

Tylko że ktoś kiedyś wmówił jej,
że wielkość nie jest dla niej,
że blask nie pasuje do jej skóry,
że powinna stać z boku i klaskać,
podziwiać, a nie być podziwianą.

Ale widzę, jak zaczyna się budzić.
Jak składa palce w pięść,
jak uczy się nie przepraszać
za to, że chce czegoś więcej.

I widzę,
jak złoty cień,
który tak długo podziwiała w innych,
zaczyna błyszczeć w niej samej.

Widzę to w drobnych ruchach—
w sposobie,
w jaki unosi brodę odrobinę wyżej,
jak patrzy w lustro trochę dłużej,
jak jej dłonie przestają szukać kieszeni,
a zaczynają sięgać po rzeczy,
które kiedyś uważała za nie swoje.

Ona nie wie jeszcze,
ale ja to widzę.

To, co było w niej od zawsze,
to, co świat próbował przytłumić,
to, co nauczyła się chować,
zaczyna wypływać na powierzchnię.

Widzę, jak pisze w dzienniku,
jak kreśli słowa mocniej niż wcześniej,
jak zamiast ostrożnych zdań
pojawiają się te prawdziwe,
te, których nie da się już cofnąć.

Widzę,
jak przestaje mówić: Nie wiem.
Jak zaczyna mówić: Chcę.

Ale wciąż się boi.

Widzę to w jej oczach,
gdy nagle zamyka notatnik,
gdy przez chwilę wydaje się,
że chciałaby cofnąć wszystko,
że bezpieczniej byłoby zostać w cieniu.

I wtedy, cicho, mówię:
„To zawsze było twoje.”

Nie jestem pewien, czy mi wierzy.
Jeszcze nie.

Ale widzę,
jak jej ramiona nieco się prostują,
jak oddech staje się głębszy,
jak w kącikach jej ust czai się coś,
co mogłoby być uśmiechem,
gdyby tylko pozwoliła sobie na to,
by poczuć,
jak dobrze jest wreszcie
odzyskać siebie.

Inne moje wiersze, opowiadania znajdziesz w książce „Kraina łez”

Miłość we mnie pozdrawia miłość w Tobie ❤️
Krzysztof Jankowski

Może Cię również zainteresować…

Matka, która nie kocha

Matka, która nie kocha

Są słowa, które nigdy nie padają. Historie, które dusimy w gardle, zamykamy w najciemniejszych zakamarkach pamięci, gdzie nikt nie sięga – nawet my sami. A jednak są tam, żyją, pulsują pod skórą jak stare blizny.
Matka jest przecież początkiem wszystkiego – pierwszym dotykiem, pierwszym głosem, pierwszym światłem. Tak nas uczono. A co, jeśli ten początek był pustką? Co, jeśli dłonie, które miały podnosić, odpychały? Głos, który miał koić, ranił? Co, jeśli miłość, którą obiecano, nigdy nie przyszła?

Między teraz a potem

Między teraz a potem

W powietrzu unosi się zapach deszczu – ten specyficzny, elektryzujący aromat, który zwiastuje burzę, ale równie dobrze może przynieść jedynie cichy, niemal niezauważalny kapuśniak. Właśnie w tej nieuchwytnej chwili, zawieszonej pomiędzy „teraz” a „za chwilę”, rodzi się czekanie. Nie jest biernym oczekiwaniem, nie jest pustką – to pulsująca pod skórą nadzieja, niepokój, subtelne drżenie serca, które nasłuchuje kroków na schodach, stukotu deszczu o parapet, zmiany w świetle dnia. Jest w tym wierszu coś, co przypomina szeptany list do samego siebie – pełen czułości i akceptacji wobec tego, co jeszcze nie nadeszło, ale już zaczęło istnieć w pragnieniach.

Dotyk miłości

Dotyk miłości

Wiersz „Dotyk miłości” to subtelna i pełna emocji refleksja nad siłą miłości, która koi, leczy i daje nadzieję nawet w najciemniejszych momentach życia. Autor porównuje ją do ciepłego dotyku, światła rozpraszającego mrok oraz troski, która odnawia wiarę w dobro. Wiersz podkreśla, że miłość jest nie tylko uczuciem, ale także uzdrawiającą siłą, obecną w codziennych gestach czułości i troski.

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.