Ona, która słucha siebie

Ona, która słucha siebie – o sztuce bycia sobą
Czy zdarzyło Ci się zatrzymać i pomyśleć: kim jestem poza rolami, które odgrywam na co dzień? Kobieta dojrzewająca do samoakceptacji wie, że prawdziwa wolność zaczyna się wtedy, gdy przestajemy spełniać cudze oczekiwania i zaczynamy słuchać siebie. To historia o świadomości, intuicji i wewnętrznej sile – o kobiecie, która odważyła się żyć w zgodzie ze sobą. Jeśli czujesz, że czas odnaleźć swoją drogę i pokochać każdą część siebie, ten tekst jest właśnie dla Ciebie.

Ona, która słucha siebie

 

Zawsze była inna.
Nie inna w ten sposób, który rzuca się w oczy,
ale w ten, który sprawia, że patrzysz na nią dwa razy
i myślisz: „Ona wie coś, czego ja nie wiem”.
Podczas gdy inni biegli przez życie
z zegarkami na nadgarstkach,
z listami zadań w dłoniach,
z terminami,
które wisiały im nad głowami jak ciężkie chmury,

ona przystanęła.

Przysiadła pod drzewem,
z palcami zagubionymi w trawie,
i wyglądało, jakby pytała ziemię,
dokąd powinna iść dalej.
Nie goniła za wielkimi rzeczami –
stopniami, tytułami, domami z ogrodem.
Ona goniła siebie.
A raczej – czekała na siebie,
aż dusza, gdziekolwiek była,

dogoni ciało.

I nigdy nie była w tym pośpiechu.
Zamiast szukać odpowiedzi w książkach,
patrzyła w głąb siebie, jakby była księgą,
której jeszcze nie nauczyła się czytać.
Nie raz widziałem, jak siedzi samotnie,
z miną tak skupioną,
jakby słuchała muzyki,

której nie słyszał nikt inny.

Mówiła, że błahe rozmowy ją nudzą,
a harmonogramy sprawiają, że nie może oddychać.
Więc żyła tak, jak chciała.
Jednego dnia śmiała się głośno w tłumie,
drugiego znikała na godziny, może dni,
chodząc gdzieś między drzewami
i rozmawiając tylko z wiatrem.
Nie oczekiwała od ludzi,
że wypełnią jej pustkę,
bo już dawno

przestała ją wypełniać czymkolwiek.

Zamiast tego –
przyjęła ją.
Pokochała każdą, każdą szczelinę,
jakby była częścią krajobrazu,
który nazywała sobą.
A co najpiękniejsze,
kiedy zrozumiała siebie,
nagle zrozumiała innych.
Jej relacje były czyste,
jak rzeka, w której widać dno.
Nie było w nich zobowiązań ani oczekiwań.
Było tylko miejsce –

na bycie sobą.

Patrzyłem na nią czasem z zazdrością.
Jak traktowała swoje życie jak warsztat,
swój umysł jak otwarty projekt,
swoją duszę jak nauczycielkę,
którą trzeba szanować,
ale której nie trzeba się bać.
Ona nie była idealna,
nigdy nie próbowała być.
I to była jej największa siła.
Zamiast mówić:
„Muszę to wiedzieć teraz, muszę być gotowa.”
mówiła:
„Poznam to, kiedy przyjdzie czas.
A do tego czasu –

dam sobie przestrzeń, aby istnieć.”

Czasem, gdy ją obserwuję,
myślę, że wcale nie przyszła na świat,
żeby spełniać oczekiwania,
ale żeby żyć jak wędrowny ptak,
który co rano decyduje, gdzie dziś poleci.
I myślę, że w tym jest coś pięknego –
patrzeć na kogoś,

kto przestał bać się siebie.

Inne moje wiersze znajdziesz w tomiku
„Kwiaty z popiołów”
Miłość we mnie pozdrawia miłość w Tobie ❤️
Krzysztof Jankowski
P.S. Jestem tu dla Ciebie
Foto: Freepik

Autor: Krzysztof Jankowski

Pomogę Ci opuścić smutną krainę czekania i sprawię by Twoje serce mocniej zabiło. Czekam na Ciebie ❤️

Może Cię również zainteresować…

„Ona i jej prośby” to poruszający wiersz o kobiecie, która zamiast słów, mówi sercem. To opowieść o pragnieniu bycia widzianą, kochaną i przyjętą we wszystkich odcieniach swojej duszy — silnej i kruchiej zarazem. To intymna podróż przez miłość, lęk i nadzieję, która przypomina, że prawdziwe uczucia rozpoznaje się w ciszy, spojrzeniu i dotyku. Przeczytaj i pozwól sobie poczuć to, co niewypowiedziane.

Jest swoją własną muzą

Jest swoją własną muzą

To nie jest wiersz o kobiecie, która czeka, aż ktoś ją nazwie wyjątkową. To jest opowieść o kobiecie, która wzięła pióro do ręki i napisała siebie od nowa. Nie jako ideał. Nie jako marzenie.
Ale jako prawdę – surową, piękną, żywą. „Jest swoją własną muzą” Wiersz o sile, która nie potrzebuje pozwolenia, o kobiecie, która nie czeka, aż świat ją zrozumie, bo ona już dawno siebie poznała.

Ogród po burzy

Ogród po burzy

To nie tylko wiersz — to list do serca, które kiedyś pękło. „Ogród po burzy” to poruszająca opowieść o stracie, odrodzeniu i sile, która rodzi się z ran. To przypomnienie, że każda burza kiedyś mija, a nawet spalone róże mogą stać się początkiem czegoś nowego. Ten tekst nie udaje, że nie boli — ale pokazuje, że z bólu może wyrosnąć mądrość, czułość i odwaga, by kochać jeszcze raz. Jeśli szukasz słów, które otulą cię jak ciepły szal po chłodnej nocy — przeczytaj. Tu znajdziesz siebie.

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

Ta strona używa plików cookie

Używamy plików cookie i  możemy wykorzystywać je do: poprawy funkcjonalności strony, personalizacji treści lub reklam, funkcji mediów społecznościowych oraz analizy ruchu. Zebrane informacje przekazujemy zaufanym partnerom, którzy mogą łączyć je z innymi informacjami, które im dostarczasz w trakcie korzystania przez Ciebie z niniejszej strony, lub ich innych usług. Szczegółowe informacje znajdują się w Polityce Prywatności.

Klikając "Wyrażam zgodę" akceptujesz wszystkie pliki cookie. Klikając przycisk "Ustawienia" możesz zdecydować na przetwarzanie jakiego rodzaju plików cookie wyrażasz zgodę. Znajdziesz tam również więcej informacji na temat poszczególnych typów ciasteczek.

Podjęcie aktywnej decyzji jest konieczne do kontynuowania przeglądania strony i wynika z obowiązujących przepisów prawa oraz wymagań naszych partnerów.