Ona siedzi przy stole,
pochylona nad pustą kartką,
jakby pisała do kogoś, kto jeszcze nie istnieje.
Nie ma imienia.
Nie ma twarzy.
Jest cieniem w jej myślach,
szkicem w szkicowniku serca.
Pisze do niego,
jakby można było przywołać miłość słowami,
jakby każda litera była krokiem,
który przybliży ją do jego dłoni.
Nie pisze o samochodach, siłowniach, kontach w banku.
Pisze o spojrzeniu, które zostaje dłużej,
o dłoniach, które uczą się jej dróg na pamięć,
o obecności, która nie potrzebuje hałasu.
Pisze o tym, jak chce się czuć,
gdy wraca do domu po długim dniu –
nie jak ktoś, kto musi walczyć o miejsce,
ale jak ktoś, kto wreszcie może zdjąć zbroję.
Pisze o mężczyźnie,
który nie boi się swojego własnego serca.
Który nie ucieka, gdy coś zaczyna być prawdziwe.
Który potrafi powiedzieć „tęsknię”
bez znikania dzień później.
Jej pióro drży,
bo pisząc do niego, pisze też do siebie.
Układa w słowa swoje tęsknoty,
rysuje kontury miłości,
by, gdy w końcu nadejdzie,
mogła ją rozpoznać.
Ona kończy list.
Składa go starannie, jak sekret.
Nie musi go wysyłać.
On i tak kiedyś go znajdzie.
Składa kartkę powoli,
jakby zamykała w niej coś kruchego –
coś, co jeszcze nie zna dotyku dłoni,
ale już czuje ciepło.
Nie adresuje koperty.
Nie zapisuje imienia.
Nie musi.
Bo ten list nie jest dla niego.
Nie tylko.
Jest dla niej samej,
dla każdej wersji siebie,
która kiedyś bała się przyznać,
czego naprawdę pragnie.
To nie jest lista wymagań.
To nie instrukcja obsługi miłości.
To mapa, którą sama rysuje,
by wiedzieć, dokąd iść,
gdy w końcu poczuje, że to On.
Bo rozpozna go nie po tym, jak wygląda,
ale po tym, jak się przy nim czuje.
Po sposobie, w jaki jej obecność nie będzie obowiązkiem,
ale wyborem, który podejmuje codziennie.
Po tym, jak jego milczenie nie będzie ścianą,
ale przestrzenią, w której zmieści się jej głos.
Po tym, że gdy powie „boję się”,
on nie będzie jej za to mniej kochał.
Po tym, że nie będzie musiała udawać,
że mniej czuje,
że mniej chce,
że mniej potrzebuje.
Składa kartkę.
Nie musi jej wysyłać.
On i tak kiedyś ją znajdzie.
A kiedy to zrobi,
będzie wiedział, że był w niej obecny,
zanim jeszcze się pojawił.
